Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powstanie wielkopolskie także miało swoje orlęta. Poczytajcie o losach dzieci z leszczyńskiego, które brały udział w walkach [ZDJĘCIA]

Anna Szklarska-Meller
Anna Szklarska-Meller
Powstanie wielkopolskie także miało swoje orlęta. Poczytajcie o losach dzieci z leszczyńskiego, które brały udział w walkach
Powstanie wielkopolskie także miało swoje orlęta. Poczytajcie o losach dzieci z leszczyńskiego, które brały udział w walkach arch.
Ilu ich było, powstańców-dzieci? Trudno podać precyzyjne liczby, bo dotąd nikt nie pokusił się o poświęcenie im pracy naukowej. Odnajdziemy ich jednak na kartach regionalnych publikacji, w dokumentach ZBoWiD, słownikach biograficznych, choć zapewne nie wszystkich. Przedstawiamy sylwetki kilku tych, którzy wywodzili się z naszego regionu.

Lwowiacy chwalą się swymi „Orlętami”, warszawiacy – powstańcami, a Wielkopolanie jakby zapomnieli, że o ich wolność także walczyły dzieci. Szkoda, bo im również należy się pamięć, może nawet i większa, bo przecież były tylko dzieci. Oto losy kilku z nich.

Franciszek Kaiser - najmłodszy z Pawłowic

Frankowi trochę zadrżał głos, gdy podawał datę urodzenia. Skłamał, ale to była cena za dostanie się do wojska. Musiał sobie trochę dodać lat. Przecież ci tutaj by nie zrozumieli, że on choć taki młody na żołnierza się nadaje, bo bił się już w postaniu. Do walki z Niemcami poszedł 7 stycznia 1919 roku, razem z ojcem i braćmi miał wtedy skończone 16 lat.

Franciszek Kaiser był najmłodszym uczestnikiem powstania z Pawłowic. Walczył na odcinku pawłowickim. W marcu 1919 roku został wcielony do 9 pułku strzelców wielkopolskich, z którym brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej.

Po wojnie, niewysoki, ale ponoć bardzo sympatyczny Franek, został zawodowym żołnierzem. Zamieszkał w Grodnie. Podkochiwał się w ślicznej Marysi Roszczykównie, dla której chciał po maturze pójść do szkoły oficerskiej, bo panna oświadczyła, że wyjdzie tylko za oficera. Marzenia nie spełnił, bo w 1927 roku, podczas ćwiczeń wojskowych wybuchł tuż obok niego granat i Franek miał kłopoty ze słuchem.

ZOBACZ TEŻ:

Z panną Marysią co prawda się nie ożenił, ale poślubił za to Jankę, księgową w fabryce tytoniowej. Porzucił też wojsko na rzecz pracy w PKP. Wojna zastała go w Nowych Święcianach na Wileńszczyźnie. Aresztowany przez sowietów trafił do łagru w okolicach Workuty. Zwolniony został w 1949 roku, ale do Leszna wrócił dopiero dwa lata później. Chorował na serce, zmarł w 1969 roku.

Antoni Borowski - najmłodszy powstaniec grupy "Leszno"

Kręciło się ich sporo, zwłaszcza przy rezerwach skautowych. Kilkunastoletni chłopcy zapatrzeni w błyszczące guziki mundurów i biało-czerwone rozetki na czapkach czasem chcieli tylko popatrzeć na „naszych”, czasem za przykładem starszych braci, ojców, kuzynów i wujów szli do powstania. Byli najczęściej łącznikami i gońcami.

Najmłodszym w grupie „Leszno” był Antek Borowski. Drugiego stycznia 1919 roku skończył 15 lat. Niewiele ponad rok wcześniej dostał dyplom szkoły powszechnej i poszedł na praktyki do kościańskiego magistratu. W ciemną, deszczową noc 29 grudnia 1918 roku wraz z kolegami z rezerwy skautowej z magazynów niemieckiego garnizonu wyniósł 6 ckm-ów, 12 lkm-ów, 8 kb, 107 pistoletów, 33 skrzynie ręcznych granatów i 66 skrzyń amunicji.

Kościańska rada ludowa nazwała tę akcję „wybrykiem wyrzutków społeczeństwa”. Dwa tygodnie później poszedł na front, pod Pawłowice. Kiedy powstanie się skończyło, został „prawdziwym” żołnierzem w 6 pułku strzelców wielkopolskich. Bił się w okolicach Kijowa i nad Berezyną. W 1939 też walczył. Przechytrzył Niemców, uciekając w cywilnym ubraniu spod Warszawy do Kościana. Trafił na przymusowe roboty do Berlina, ale po wypadku wrócił do rodzinnego miasta. Zmarł 20 grudnia 1983 roku.

Ludwik Mocek - miał 13 lat kiedy został powstańczym łącznikiem

Policzki miał zaczerwienione, choć to przecież była zima, spojrzenie wesołe i wyczekujące. Oczy małego Ludwika błyszczały zapałem dziecka, któremu właśnie powierzono bardzo ważne zadanie. Może zbyt poważne jak na 13-latka, ale przecież chłopak sprawdził się już w nie jednej sytuacji. Ludwik z uwagą wsłuchiwał się w słowa Franciszka Fenglera, dowódcy kompanii przemęckiej. Czekało go kolejne zadanie, musiał zanieść rozkaz.

ZOBACZ TEŻ:

Ludwik Mocek urodził się 21 marca 1906 roku w Bukówcu Górnym. W powstaniu wielkopolskim uczestniczył od 10 stycznia 1919 roku. Był łącznikiem, roznosił drużynom rozkazy, a w razie potrzeby amunicję i żywność. Walczył o Bukówiec Górny, Włoszakowice, Zbarzewo, Wieleń i Kaszczor.

Za mały, by stać się żołnierzem regularnego wojska, w marcu 1919 roku wrócił do rodziców. Terminował u stolarza, a kiedy dorósł, poszedł do wojska odbyć służbę zasadniczą. W 1939 roku dostał kartę mobilizacyjną. Jechać musiał aż na Wołyń. Nie nawojował się jednak. Ranny trafił do niewoli. Niemcy puścili go jednak, bo częściowo stracił słuch.

Od 1941 roku do końca okupacji pracował w Lesznie, w niemieckiej firmie stolarskiej. W międzyczasie ożenił się i przeniósł do Przedmieścia. Po wojnie otworzył zakład stolarski, ale władze PRL zamknęły go w 1952 roku. Zostało mu jeszcze 6-hektarowe gospodarstwo. Zmarł 19 grudnia 1990 roku.

Zbigniew Łukomski - hitlerowcy wystawili mu rachunek

23 października 1939 roku przywiodła go na śmigielski rynek przeszłość. Niemcy wystawili mu rachunek za konspiracyjną i powstańczą młodość, a także za harcerską dorosłość. Nie mieściło się w hitlerowskiej logice, żeby ten, który dwadzieścia lat wcześniej walczył z Niemcami, mógł żyć. Jeden celny strzał i ciało Zbigniewa Łukomskiego osunęło się na ziemię.

ZOBACZ TEŻ:

Urodził się w Śmiglu, 30 marca 1902 roku. Chodził do gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu, gdzie działał w tajnym kółku Tomasza Zana i drużynie skautowej. Pod koniec 1918 roku ukończył w Poznaniu kurs gońców i sanitariuszy.

Zbyszek po prostu musiał działać. W listopadzie 1918 roku założył w rodzinnym Śmiglu konspiracyjną drużynę pogotowia im. Jana Kilińskiego, a na początku grudnia został w Poznaniu kierownikiem sanitarnym sejmu dzielnicowego. Potem było powstanie, kompania śmigielska i bitwa pod Osieczną 11 stycznia 1919 roku. Śmiglanie czekali na wroga na północ od miasteczka. Niemcy mieli pociski z gazem bojowym, ale i tak Osiecznej nie zdobyli. Powstańcy gonili ich aż do Gronówka.

W wojnie polsko-bolszewickiej Zbyszek był saperem. Widać, nigdy się nie pomylił, bo szczęśliwie wrócił do domu. Pracował w firmie budowlanej ojca i prowadził śmigielskie, a potem kościańskie harcerstwo. W czerwcu 1933 roku defiluje na czele druhów przed generałem Józefem Hallerem. Kiedy wybucha wojna mieszka w Kościanie. Do rodzinnego domu sprowadza go Niemiec, Paul Geming. Pretekstem jest założenie firmy budowlanej. Zbigniew Łukomski zostaje rozstrzelany na śmigielskim rynku, ma wówczas 37 lat.

Stanisław Mikołajewicz - chciał pomóc rodakom, został brutalnie pobity

Stasiowi szedł już osiemnasty rok, ale urodzin, które przypadały na 20 kwietnia nie dożył. Na początku lutego były bitwy o Rawicz. Chłopak z ojcem i bratem musieli się schować na wsi, żeby ich Niemcy nie złapali. Za to ukrywanie broni w rodzicielskim domu w Rawiczu, za przywożenie jej aż z Berlina i dwa dni walki w Poznaniu, niemałe kłopoty mógł mieć Staszek i jego rodzina. Przyszedł jednak luty, niemieckie bomby spadały na domy niewinnych ludzi, ogień, łzy, panika zapanowały w podrawickich wsiach.

- 6 lutego ognie artylerii ostrzelana została m.in. wieś Łaszczyn. Młodzież zbiegła, natomiast starcy i kobiety zostali przez Niemców wypędzeni do Rawicza, pozbawieni dachu nad głową i wyżywienia – pisał Bogusław Polak w Słowniku Biograficznym Powstańców Wielkopolskich.

ZOBACZ TEŻ:

Żal się Staszkowi zrobiło tych ludzi. Chciał jakoś pomóc. Poszedł więc do niemieckiego dowództwa w Rawiczu. Poszedł nie jako żołnierz, ale jako człowiek, do człowieka prosić o zmiłowanie nad znękanymi ludźmi. Nie posłuchali go. Aresztowali.

- Żołnierze niemieccy, jak i niemieccy mieszkańcy miasta bestialsko go napadli pobili. Z więzienia w Rawiczu przewieziony został do Głogowa, a następnie do Żagania, gdzie 19 lutego 1919 r. zmarł w skutek odniesionych ran i raku pomocy lekarskiej – wyjaśniał Bogusław Polak.

Długo czekać musiała zbolała rodzina na to, by móc się ze Staszkiem pożegnać. Dopiero po paru tygodniach mogli mu wyprawić pogrzeb. Przyszli na niego wszyscy Polacy z Rawicza.

Powstanie wielkopolskie także miało swoje orlęta. Poczytajcie o losach dzieci z leszczyńskiego, które brały udział w walkach

Powstanie wielkopolskie także miało swoje orlęta. Poczytajci...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscian.naszemiasto.pl Nasze Miasto