Patrycja Dykban z Wągrowca zadebiutowała w zawodach sylwetkowych i... od razu odniosła sukces!

10 kwietnia w Warszawie odbyła się kolejna odsłona zawodów sylwetkowych. Jedną z zawodniczek była Patrycja Dykban z Wągrowca. Choć był to dopiero pierwszy start wągrowczanki w tego typu imprezie, zakończył się on wielkim sukcesem. Patrycja Dykban zajęła II miejsce w Bikini Begginers Class C oraz III miejsce w Mistrzostwach Polski Debiutantek.

- Startowałam w federacji NPC. Każda federacja ma różne zasady dotyczące między innymi stroju czy butów. W dzień zawodów bardzo istotny jest perfekcyjny wygląd, odpowiednie przygotowanie ciała (wcześniejsze peelingi), dobre nawilżenie skóry twarzy, zadbane włosy i paznokcie - mówi Patrycja.

O to, by w dzień zawodów wągrowczanka wyglądała perfekcyjnie, zadbał szereg profesjonalistów.

- O moje włosy w dzień zawodów zadbała moja przyjaciółka od wielu lat Kaja Reis, która na co dzień pracuje w salonie Finezja Maciej Stejbach. Miałam również makijażystkę, która kilka godzin przed zawodami wykonała mi makijaż. O godzinie 14. miałam wykonywane natryskowe brązowienie ciała. Wykonuje się je w celu uwydatnienia mięśni- na scenie jest bardzo ostre i sztuczne światło i nie ma tu miejsca na naturalne ciało bez bronzera - relacjonuje.

Jak dodaje, bardzo ważna jest odpowiednia dieta. Przed zawodami bardzo ważne jest pozbycie się wody z pod skóry, dlatego kilka dni przed zawodami wypijała nawet 8 litrów wody, a przed startem zaledwie kilka łyków. Bardzo istotny jest także proces jedzenia przed zawodami. Patrycja wyjaśnia, że ładowała organizm mięsem wołowym i chipsami. - Był to jeden z przyjemniejszych etapów - mówi.

Podczas zawodów towarzyszyło jej wiele emocji.

- Organizm szalał... Kilka dni przed zawodami stwierdziłam, że się nie nadaje i wszystko jest bez sensu. Ale moja trenerka zadbała o to, abym zmieniła sposób myślenia i wzięła się w garść. Nie wszystko jest tak kolorowe, jak widujemy na zdjęciach. W dzień oraz w przeddzień zawodów czułam się fantastycznie. Byłam pełna energii. Cały czas się uśmiechałam i wiedziałam, że muszę dać z siebie sto procent dla siebie i swoich bliskich - relacjonuje.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jak mówi Patrycja, do zawodów przygotowywała się siedem miesięcy. Cały proces trwał jednak dużo dłużej. W dzień zawodów jej wymiary wynosiły: klatka piersiowa 87 cm, talia 60 cm, biodra 90 cm, a waga około 57 kg.

- Sport w moim życiu obecny jest od zawsze. Długo grałam w koszykówkę, później pływałam, a treningi siłowe rozpoczęłam ponad 3 lata temu z mężem mojej przyjaciółki- Maciejem Reisem. On pokazał mi, jak obsługiwać maszyny i w jaki sposób poprawnie wykonywać dane ćwiczenia tak, aby nie nabawić się kontuzji. Od dawna obserwowałam "bikiniary" na instagramie. Byłam zachwycona ich sylwetkami, strojami, biżuterią i makijażem oraz sposobem ich poruszania się na scenie... Wydawało mi się to poza moim zasięgiem. Gdzie ja, zwykła dziewczyna z Wągrowca i takie zawody... Na siłowni Arek Herodowicz podszedł do mnie i powiedział, że mam świetne warunki i czy nie myślałam o wystartowaniu w takich zawodach. Zaszczepił we mnie tę myśl i tak się to zaczęło. Trafiłam w ręce mojej trenerki Moniki Pasternak, która rozpisuje mi dietę i treningi, a także dba o moja kondycję psychiczną - opowiada wągrowczanka.

Dodajmy, że Patrycja jest jedną z bardziej znanych w Wągrowcu makijażystek. Treningi musiała połączyć z prowadzeniem własnego biznesu. - Trzeba było trenować w domu lub u przyjaciół, za co im serdecznie dziękuję. Zakupy, ważenie i gotowanie posiłków (nie korzystałam z cateringu) do tego prowadzenie domu, codzienne obowiązki... Czasami było mi ciężko pogodzić się z tym, że doba ma tylko 24 godziny, ale dałam radę, z czego jestem bardzo dumna - wyjawia z zadowoleniem.

Patrycja Dykban zdradziła nam, że wiąże swoją przyszłość ze sportem.

- Teraz wiem, że moja sylwetka genetycznie jest stworzona do zawodów sylwetkowych i żałuję, że nie zaczęłam wcześniej. Kiedyś nie było to aż tak popularne, a wiedza na ten temat aż tak dostępna. Przed zawodami trenowałam 3 dni pod rząd. Zdarzało się, że trening trwał 3 godziny i do tego godzinne cardio. Następnie dzień przerwy od treningu, ale w zamian za to cardio, później dwa dni treningu i znów dzień przerwy-cardio. Do tego dochodzi rozciąganie poszczególnych partii ciała i oczywiście lekcje pozowania. Każdy zawodnik wie, że jest to najtrudniejszy element całej układanki. Na pewno jeszcze muszę poćwiczyć. Wiem, w których momentach popełniam błędy, ale trening czyni mistrza. Jestem z siebie bardzo dumna, a moja sukcesy motywują mnie do dalszych działań. Na pewno jeszcze nie raz stanę na deskach sceny - opowiada.

Wągrowczanka dziękuje wielu osobom, które ją wspierają i w nią wierzą. Jak mówi, dzięki nim czuje, że może wszystko.

- Jeśli chodzi o sport, to zaszczepił we mnie tę miłość pan Robert Wójtych -nauczyciel wychowania fizycznego w szkole podstawowej. Kolejną osobą, która wierzyła we mnie był śp. Jarosław Szpis- mój dyrektor oraz nauczyciel wychowania fizycznego w Gimnazjum przy ul. Kolejowej. Między innymi dzięki nim jestem jaka jestem. Chciałabym również podziękować przyjaciołom, mojemu partnerowi Grześkowi, rodzinie, przyszłym teściom, moim kochanym klientkom i znajomym. Dzięki Wam wielkie! - podsumowuje.